Cytryny
i pomarańcze w dawnej Polsce
Ojczyzną zarówno pomarańczy, jak i cytryny jest
Daleki Wschód: Chiny, Indie, być może również dzisiejszy Wietnam. Rośliny
cytrusowe są tam uprawiane od co najmniej czterech
tysięcy lat. Na Bliski Wschód przeszczepili je prawdopodobnie kupcy arabscy.
Około X wieku cytryny zaczęto hodować na terenach położonych na wschodnich
wybrzeżach Morza Śródziemnego (Syria, Liban, Egipt, Palestyna). Podobną drogą,
tylko nieco później, przybyły tam pomarańcze.
Do Europy cytrusy trafiły
poprzez kupców włoskich i dzięki Arabom, którzy zaprowadzili ich uprawę w
podbitej przez siebie południowej Hiszpanii i na Sycylii.
O ile jednak ówczesne
cytryny były takie same w smaku jak dzisiejsze, to z pomarańcz znano wówczas
Europie jedynie ich kwaśną odmianę, pochodzącą z Indii. Słodkie pomarańcze
trafiły na nasz kontynent dopiero w początkach XVI wieku dzięki Portugalczykom,
którzy przywozili je do Lizbony z Chin południowych. W dobie Renesansu zaczęto
również przyozdabiać drzewami pomarańczowymi
wielkopańskie rezydencje.
Polska średniowieczna nie znała cytrusów. Jednak w XV stuleciu
pojawiły się one w naszym kraju, jako dodatki do
potraw. Można się tego dowiedzieć czytając rachunki miasta Lwowa z początków XV
wieku.
Sto lat później na dworze
Zygmunta I dodawano pomarańcze do pieczeni. Wynika z tego, że cytrusy znano więc u nas jeszcze przed przybyciem do Polski królowej
Bony (drugiej żony Zygmunta), a jej przybycie spowodowało że zaczęto cytrusy
sprowadzać na szerszą skalę. Import odbywał się drogą lądową - przez Norymbergę
i Wrocław albo Wenecję, Wiedeń i Ołomuniec. Dopiero w drugiej połowie XVI wieku
hiszpańskie i portugalskie pomarańcze zaczynają przybywać do nas na okrętach
wiozących towary z Lizbony do Gdańska.
Cytryny obficie spożywano
je na dworze pierwszego z Wazów. U schyłku XVI wieku spożywano tam 200 cytryn
miesięcznie - przede wszystkim w formie przypraw do potraw.
Znacznie mniej było
pomarańcz, a mianowicie po parę sztuk podawanych "wyłącznie na stół króla
i to przy specjalnych uroczystych okazjach" - jak stwierdza J. Michalewicz.
Mikołaj Rej przedstawiając (w Zwierzyńcu), zalety stanu
rycerskiego tłumaczył, iż żyjącemu po spartańsku szlachcicowi nie trzeba już
będzie oliwek, limonij ani kaprów dla przysmaków jako
onemu doma leżącemu a
rozpuszczonemu brzuchowi.
Sebastian Petrycy z Pilzna ubolewając w 1605 roku nad zepsuciem
obyczajów szerzonym przez nagminne podróże zagraniczne wyliczał m. in. ze
zgrozą owe z Włoch przywożone wymyślne i rozkoszne potrawy jako cytryny,
pomarańcze, kasztany, pasztety, torty, salsecjony
etc.
Pomarańcze
rozpowszechniali w Polsce jezuici zyskując nimi przychylność dobrodziejów
zakonu. Piętnował to w 1590 roku anonimowy przeciwnik Towarzystwa Jezusowego
stwierdzając z oburzeniem: Przywożą do nas jabłka hiszpańskie, nieznane
naszym przodkom, słodkie i piękne: ich barwa,, zapach, smak jest taki, że zdają
się być dopiero co zerwane z drzewa. Dobrze wiemy, ile
zepsucia wprowadziły do naszej ojczyzny te hiszpańskie i włoskie przysmaki, jak
bardzo zaszkodziły tężyźnie i prostocie obyczajów.
Jak widać cytrusy stały
się przedmiotem batalii niemal politycznej, jednak w obronę wzięli je botanicy. Marcin z Urzędowa tłumaczył, iż sok z cytryn
pomaga na choroby żołądka, serca i wątroby, odpędza gorączkę, łagodzi skutki
oparzenia etc. Cytrynowe zaś skórki w cukrze smażone, żołądek i serce
utwierdzają.
W 1652 roku szerokim echem
odbiła się po Rzeczypospolitej zbytkowna uczta ślubna Feliksa Potockiego z
córką Jerzego Lubomirskiego, Krystyną; podano na niej gościom m.in. 500 sztuk
pomarańcz, 3000 cytryn, 1000 cytronów, a do potraw zużyto 6 garnców soku.
W Krakowie, jak zresztą w
całej Polsce, cytrusy sprzedawano w XVI i XVII w dwóch postaciach: na funty, w
postaci usmażonych w cukrze skórek pomarańczowych i cytrynowych, lub na sztuki.
Pojedyncza cytryna
kosztowała u schyłku XVI wieku grosz, a pomarańcza trzy razy tyle. W sto lat
później, w miarę spadku wartości pieniądza, cena jednego cytrusa wynosiła już
około złotego (wówczas 30 groszy). Mimo to nabywcy zawsze się znajdowali.
Cytryna robiła więc
karierę w życiu, a słodka, pachnąca i elegancka pomarańcza wetowała to sobie w
literaturze, gdzie występowała dość często w poezji miłosnej.
Na koniec nadmienić warto,
że w owych zamierzchłych czasach cytrusy były mile widzianymi prezentami.